czwartek, 16 maja 2013

W zastępstwie wstępu

Pierwszy wpis miał być wstępem i wytłumaczeniem dlaczego Zakręcona i dlaczego w funkie i że głownie jednak będzie o diecie bezglutenowej i bez białka mleka krowiego . Wytłumaczenie  napiszę kiedyś, wstępu nie będzie...
A dzisiaj będzie o służbie zdrowia ...
Dziecię moje najmłodsze , małoletnie jeszcze w pełni, uszkodziło sobie wczoraj na SKSie przedramię lewe(trochę powyżej nadgarstka).Ręka go bolała, na wieczór opuchła . Decyzja - z rana do chirurga.
Ale nie ma tak prosto. Początek wiadomo - lekarz rodzinny . Pani w rejestracji naburmuszona i nieprzyjemna ,grunt, że zarejestrowała łaskawie.Na wizytę nie czekaliśmy długo , wizyta też krótka bo tylko skierowanie i do chirurga. Ponieważ małoletni ma już 14 lat nadaje się do chirurga ogólnego . Ogólny piętro wyżej w tym samym budynku . Spokojnie do rejestracji do lekarzy specjalistów w kolejce odczekaliśmy a przy okienku :
-Dokument dziecka ze zdjęciem i peselem potwierdzającym tożsamość dziecka!  Ups ! Legitymacji szkolnej małoletni nie posiada ( bo zdjęcie trzeba wyrobić! ) , dowodu osobistego ani prawa jazdy też:).
-A paszport?
-A paszport owszem , w domu! - Pani zgodziła się odłożyć numerek do lekarza,a my do domu po paszport . Czasu mało bo już po 9 a lekarz tylko do 10 przyjmuje! 20 minut i jesteśmy z powrotem przed rejestracją . Kolejka! Usadziłam małoletniego przy gabinecie chirurga a sama w kolejkę. Powtórna próba rejestracji i ... i lekarz rodzinny wpisał na skierowaniu imię starszego syna!! Nie zapiszą , bo się nie zgadza. Znowu do lekarza rodzinnego po nowe skierowanie i trzecie podejście do rejestracji.Tym razem wszystko w porządku. Tylko po co to wszystko?
Główny sprawca zamieszania, małoletni, siedział grzecznie przy gabinecie chirurga i nikomu nie był potrzebny do identyfikacji . Pani w rejestracji do stwierdzenia że on to on wystarczył paszport i skierowanie . Małoletniego oglądać nie chciała.  Nakazali mi wypełnić za niego jakieś ankiety i oświadczenia ,ale też nikt nie sprawdził czy ja to ja i czy jestem jego matką . I jeszcze mnie pielęgniarka objechała ,że za wolno wypełniałam, bo powinnam przed wejściem do gabinetu a nie w gabinecie , bo ona musi to do koperty z kartą schować i jej czas zajmuję... Chirurg rękę obejrzał i dał skierowanie na RTG . A tam następne Ups!
-Książeczkę zdrowia dziecka poproszę! ( jak chodzę po lekarzach z dzieciakami już od 22 lat tak po raz pierwszy, poza gabinetem szczepień, ktoś poprosił mnie o książeczkę zdrowia dziecka!)
-Mamy paszport...
- Po co mi paszport! Wpisu że miał prześwietlenie tam nie zrobię przecież!
Pani zgodziła się pod warunkiem pisemnego oświadczenia , że książeczkę doniosę do 19 . I podpis czytelny musiał być!
- A teraz na korytarz i czekać. Dziecko zostaje.
Przed 19 po wpis z książeczką poszłam a tam inna pani i pierwsze pytanie:
- Dziecko fartuch miało?
-A skąd ja mogę wiedzieć? Na korytarzu siedziałam.
- Jak to ? Pani obowiązkiem jest przebywać w gabinecie z dzieckiem, a nie zostawiać !
Ręce opadają ...
Na szczęście przedramię lewe w całości:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz